Jak na festiwal literacki, było ogromnie dużo liczb. Przede wszystkim ponad 4000 uczestników 40 wydarzeń, 50 gości polskich i 20 zagranicznych porozumiewających się łącznie 7 językami i wreszcie 8 specjalnych festiwalowych publikacji. Skończył się 4. Festiwal Miłosza barwny i pełen olśnień.
Hasło przewodnie tegorocznego festiwalu „Księga olśnień” skłaniało do rozmów o poetyckich inspiracjach. Na cztery dni do Krakowa przyjechały najważniejsze postaci światowej poezji, aby czytać wiersze, dyskutować i wymienić się refleksjami. Te bowiem mają naprawdę odmienne – pochodzą z różnych miejsc globu i wzrastali w kulturach tak różnych jak to tylko możliwe. Poezja stała się dla nich płaszczyzną porozumienia.
Uczestnicy festiwalu mieli okazję spotkać Jurija Andruchowycza, Anthony’ego Miłosza, Xaviera Farré, Roberta Hassa, Marie Lundquist, Valzhynę Mort, Alice Oswald, Ruth Padel, Kornelijusa Platelisa, Alesia Razanawa, Charlesa Simica oraz Uroša Zupana. Byli oczywiście i poeci polscy, wśród nich Wojciech Bonowicz, Wioletta Grzegorzewska, Dariusz Sośnicki, czy Julia Fiedorczuk. Festiwal zorganizowali Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Fundacja Miasto Literatury. Program wydarzenia powstawał kolegialnie przy udziale Rady Programowej, a nad jego wysoką jakością merytoryczną czuwał Komitet Honorowy.
Przede wszystkim czytano poezję. Wieczory poetyckie każdego dnia festiwalowego cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Podczas spotkania zatytułowanego „Księga olśnień” można było usłyszeć wszystkich z festiwalowych gości czytających specjalnie wybrany na tę okazję wiersz w swoim języku ojczystym. Był to wieczór-symbol wielokulturowości tegorocznego Festiwalu Miłosza. Swoją reprezentację miała nawet poezja w języku katalońskim i białoruskim.
Wspominano też nieobecnych, a wciąż bliskich. „Wieczór Requiem” dla poetów, prowadzony przez Adama Zagajewskiego poświęcony był pamięci i twórczości tych, którzy odeszli: Seamusa Heaneya, Marka Stranda, Stanisława Barańczaka, Tomaža Šalamuna, Juana Gelmana, Tadeusza Różewicza, Philipa Levine’a i Tomasa Tranströmera. Przyjaciele Czesława Miłosza, goście poprzednich edycji Festiwalu, których żegnaliśmy w ostatnich latach, powrócili poprzez swoje wiersze – czytani i wspominani przez przyjaciół.
W centrum uwagi znaleźli się także tłumacze, opowiadający o swojej pracy nad przekładem poetyckim. Dzięki nim po Festiwalu zostaje znacznie więcej niż wspomnienia – 8 nowych tomów poezji w języku polskim. Wszystkie zostały wydane specjalnie na 4. Festiwal Miłosza i złożone krojem pisma Miłosz, autorstwa Damiena Collota, laureata Międzynarodowego Konkursu na Krój Literniczy im. Czesława Miłosza w 2011r. Wszystkie tomiki można było kupić w festiwalowej księgarni w Pałacu pod Baranami, który był centrum festiwalowym.
Poezja w maju opanowała także przestrzeń miasta, a pogoda temu wyjątkowo sprzyjała. Na Rynku Głównym, w festiwalowej strefie relaksu można było czytać wiersze wypoczywając na leżakach, patrząc w niebo i gałęzie drzew, na których zawisły, jak na choince, Moleskiny wypełnione poezją.
Obok pasma głównego tegoroczny Festiwal przewidział specjalny program dla dzieci, organizowany przy współpracy z Festiwalem Literatury dla Dzieci oraz pasmo poświęcone japońskiej sztuce haiku.
Przez cztery dni stężenie poezji w Krakowie było naprawdę wysokie. Jakoś się od tego zazieleniło, wszystko rozkwitło i nawet na betonie urosły trawniki. Przecież poezja to potęga.